Tankowanie emocji
- Admin
- 2 cze 2018
- 6 minut(y) czytania
Ewa była spragnioną namiętności mężatką z kilkuletnim stażem. Z mężem łączyło ją relatywnie niewiele, ale wystarczająco dużo aby nie myśleć o rozstaniu. Nie mogła jednak znieść całkowitego braku namiętnych uniesień, ekscytacji, fizycznej rozkoszy. Zaspakajała się sama, ale to nie jest przecież to czego jej naprawdę brakowało. Nigdy wcześniej nie zdradziła męża, który był dotychczas jej jedynym seksualnym partnerem. Skąd to wiem? Sama opowiedziała mi dość dużo o swoich pragnieniach podczas paru dość długich konwersacji przez internet. Jej wynurzenia wykraczały daleko poza bezpieczną strefę dyskrecji, co najwyraźniej w rozmowie ze mną sprawiało jej swoistą satysfakcję. Nie miała odwagi by umówić się ze mną od razu na seks, choć taka możliwość bardzo ją pociągała. Z tą dziką żądzą wygrał jednak zdrowy rozsądek i najpierw chciała spotkać mnie w "kontrolowanych warunkach", bez seksu. Mieszkamy stosunkowo niedaleko od siebie. Pracujemy w różnych miejscowościach, ale nasze drogi do pracy przecinają się. Niedaleko tego przecięcia jest niewielka stacja benzynowa. Tam właśnie umówiliśmy się na pierwsze spotkanie. Przyjechałem pierwszy i zaparkowałem z tyłu stacji, na niewielkim parkingu. Obok mnie stał TIR, co skutecznie zasłaniało moje auto dając wymarzoną wręcz prywatność. Pomimo tego miałem możliwość obserwowania w lusterku bocznym co takiego dzieje się na stacji. Po chwili na stację wjechał biały Opel Corsa. Auto nie podjechało do dystrybutora, ale zaparkowało na parkingu obok sklepu. Wysiadła z niego ubrana w gustowną kremową sukienkę, drobna brunetka, nerwowo rozglądając się wokół. Nawet jakbym nie widział wcześniej jej zdjęć to trudno byłoby się nie domyśleć, że to ona… ;) Wysiadłem i ruszyłem w jej kierunku. W połowie dzielącego nas dystansu zauważyła mnie. Widać było, że bardzo ją to zmieszało. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, ale taki trochę wymuszony, przez który widać było jej zdenerwowanie. „Witaj. Mam nadzieję, że nie obawiasz się mnie a myśli w twojej głowie nie toczą batalii pomiędzy opcją natychmiastowej ucieczki a pokusą by pójść ze mną do mojego auta…?” – przywitałem się starając rozładować nieco jej zdenerwowanie, aczkolwiek sam nie wiem czy przypadkiem zamiast tego nie podsyciłem tylko napięcia… Stała naprzeciw mnie jak sparaliżowana, starając się zachować na twarzy uśmiech. Wyciągnąłem w jej kierunku dłoń. Odpowiedziała z lekkim opóźnieniem podając mi swoją. Złapałem ją, delikatnie ale pewnie. „Chodźmy” – zakomunikowałem i lekko pociągnąłem ją za sobą. Posłusznie poddała się i podążała za mną prowadzona za rękę. Gdy doszliśmy do mojego auta, otworzyłem jej drzwi po stronie pasażera z przodu i pomogłem wejść. Na koniec, gdy już usiadła, zamknąłem za nią drzwi i poszedłem zająć miejsce na fotelu kierowcy.

(foto: Pham Trung Kien, licencja CC0)
Siedziała bardzo niepewnie, nie wiedząc jak się zachować. Znalazła sobie jakiś punkt przed sobą w który się wpatrywała starając ukryć zdenerwowanie. Rozkoszowałem się tym jej stresem bezczelnie się jej przyglądając z lekkim uśmiechem przez chwilę. Aby nie przesadzić z dawką niezręczności w tej sytuacji, co groziło że ona po prostu ucieknie zaraz z auta, złapałem ją za rękę moją lewą dłonią. Jednocześnie moja prawa dłoń najpierw przykryła jej dłoń, a następnie powoli i delikatnie zacząłem ją przesuwać po jej ręce w górę, muskając palcami jej ramię by na koniec delikatnie pogładzić ją po policzku. Uśmiechnęła się delikatnie. Miałem wrażenie, że w jakimś stopniu rozładowało to jej napięcie. Oczywiście jeśli tak się nawet stało to tylko nieznacznie. Nie przestawałem głaskać jej po policzku i jednocześnie nachyliłem się w jej kierunku. Pocałowałem ją w ten policzek. Tak delikatnie, muśnięciem. Obserwując ją cały czas, zacząłem przesuwać się powoli w kierunku jej ucha, cały czas muskając ustami jej policzek. Z całą pewnością czuła wyraźnie mój oddech na policzku. Gdy moje usta znalazły się tuż przy jej uchu, delikatnie złapałem wargami dolny koniuszek jej ucha. W tym momencie usłyszałem jej głębokie westchnięcie. Odchyliła jednocześnie głowę w prawo dając mi do zrozumienia, że zaprasza mnie do dalszej eksploracji tej okolicy jej ciała. Nie musiała o to za bardzo prosić. Moje usta powoli zaczęły całować i muskać jej szyję tuż poniżej ucha. Zapamiętale całowałem ją po szyi w okolicach podbródka. Jej reakcja na te pieszczoty była jednoznaczna – właśnie tego pragnęła! Poruszałem się zatem w obszarze nie budzącym wątpliwości. Uznałem, że na dłuższą metę może to być mało pasjonujące, dlatego postanowiłem sprawdzić gdzie w tym momencie leży granica jakiej sięga jej przyzwolenie na pieszczoty z nieznajomym facetem, który jeśli wierzyć temu co wcześniej opowiadała, jest pierwszym facetem oprócz jej męża, który dopuszcza się tak intymnej interakcji. Moja lewa dłoń, która dotychczas trzymała jej dłoń, znalazła się teraz na jej udzie. Dokładniej mówiąc, na zewnętrznej stronie jej lewego uda. Zacząłem głaskać jej udo, co nie wzbudziło jakiegokolwiek sprzeciwu. Starałem się przy tym nie wsuwać dłoni za bardzo pod sukienkę ani nie głaskać uda za bardzo po jego wewnętrznej stronie. Nie prowokowało to możliwej w tym momencie reakcji w postaci protestu a jednocześnie pobudzało jej wyobraźnię, bo przecież liczyła się z tym, że moja dłoń może w każdym momencie znaleźć się po wewnętrznej stronie uda, albo też zniknąć pod sukienką docierając do miejsca, które z pewnością było w tym momencie bardzo pobudzone… Niewątpliwą podpowiedź stanowił też fakt, że jej uda nie były kurczowo ściśnięte, ale pomimo pozostawania blisko siebie można było domyślać się, że kwestia dotyku mojej dłoni wewnętrznej strony jej ud pozostawała sprawą otwartą ;) Gdy moje pieszczoty uda przestały być dla niej nowością, przesunąłem uwagę ponownie na usta: uznając że dalsze muskanie ustami jej szyi może lada moment stać monotonne, zbliżyłem moje usta do jej ust, ale nie dotknąłem ich. Od zetknięcia się naszych ust dzielił nas dosłownie jeden milimetr. Obydwoje czuliśmy nasze oddechy. Ewa zastygła czekając na pocałunek. Założyłbym się o wiele, że jeśli to od niej by zależało to nie zdobyłaby się na pocałowanie mnie. W ciągu kolejnych chwil miałem przekonać się, czy pocałunek nie zostanie przez nią odrzucony jako coś co posuwa się za daleko. Moje obawy okazały się całkowicie nieuzasadnione. Najpierw dotknąłem jej ust delikatnie by szybko się odsunąć. Następnie zacząłem muskać jej usta skupiając się raz na górnej raz na dolnej wardze. Po kilku takich muśnięciach spowodowałem by nasze usta dokładnie w całości do siebie przylgnęły. Ewa w pełni poddała się tej pieszczocie. Gdy po chwili oderwałem usta od jej ust, miała zamknięte oczy i delikatnie rozchylone usta, który zdawały się żądać więcej. Przez krótki moment zapatrzyłem się na to jej pożądanie. Okazało się to jednak za długim dla niej wyczekiwaniem, bo nagle sama skierowała swoją usta w moim kierunku domagając się kontynuacji pocałunku. Nie odmówiłem jej tego. Jednocześnie moja dłoń, która spoczywała na jej udzie najwyraźniej zapragnęła innych wrażeń i nagle z przyjemnością odkryłem, że trzymam Ewę za pierś, pieszcząc ją przez sukienkę i stanik. To także nie spowodowało najmniejszego protestu z jej strony. Była niesamowicie podniecona. Jej całe ciało wiło się rozkosznie. Nasze usta były złączone w namiętnym, intensywnym pocałunku, który po chwili przerwałem pozwalając jej zaczerpnąć oddechu, który stał się wyjątkowo szybki i nieregularny. Znałem ten rodzaj oddechu doskonale. Odsunąłem się cały od niej nieznacznie tak by móc złapać moją drugą dłonią jej lewą pierś. Miałem przed sobą bardzo satysfakcjonujący widok: wijąca się z rozkoszy, półprzytomna kobieta, której piersi są przeze mnie bezwstydnie obmacywane. Nie przestając pieścić jej lewej piersi, moja lewa dłoń powędrowała ponownie na jej uda. Tym raz jednak włożyłem dłoń pomiędzy jej uda, ale ciągle jeszcze nie wsunąłem jej pod sukienkę. „Chcę abyś teraz miała orgazm. Masz mi być bezwstydnie posłuszna!” – poleciłem stanowczo i jednocześnie moja dłoń zmusiła jej uda do zrobienia znacznego rozkroku. Posłusznie poddała się temu zabiegowi jednocześnie z własnej inicjatywy osunęła się niżej na fotelu. To znacząco ułatwiło mi kolejny ruch – bezpardonowo wsunąłem dłoń pod jej sukienkę. Z łatwością stwierdziłem, że jej majteczki były całkowicie mokre. Przesunąłem je lekko na bok a następnie bez jakichkolwiek wstępnych pieszczot, szybkim ruchem wbiłem w jej cipkę moje dwa palce starając się wsunąć je jak najgłębiej. Jej ciało wygięło się w łuk w intensywnym, niespodziewanym grymasie. Towarzyszył temu rozkoszny, stłumiony jęk. Moje palce pozostały w jej cipce, ale zacząłem nimi szybko poruszać przebierając nimi na przemian w środku. Chwilę później zacząłem ją posuwać moimi palcami wysuwając je po czym ponownie wbijając w nią. Nie trzeba było długo czekać na efekty moich zabaw jej ciałem. Jej oddech zmienił się z szybkiego w bardzo szybki. Wyglądało to tak jakby dusiła się i intensywnie łapała powietrze by nagle zastygnąć w pozie jaki wywołał skurcz całego jej ciała, który aż uniósł jej biodra w górę. Trwało to kilka sekund, po czym bezwładnie opadła na fotel. Moje palce nadal pozostawały w jej cipce, ale przestałem już nimi poruszać. Złapałem ją za głowę kładąc moją prawą dłoń na jej karku, przytrzymując jej głowę przyciągnąłem lekko do siebie i bardzo delikatnie pocałowałem w usta. „Musimy zaraz jechać do pracy… Dobrze, że dziś piątek bo z pewnością będziesz w pracy bardzo zmęczona i nie będziesz mogła się skoncentrować…” – szeptałem do niej czule, powoli i starannie wymawiając każdy wyraz. Dopiero teraz moje palce powoli uwolniły się z jej cipki. Były całe mokre z jej soków. Mogłem po prostu wytrzeć je w chusteczkę higieniczną jaką miałem przygotowaną pod ręką, ale uznałem że bardziej perwersyjnie będzie jak wytrę je w jej uda, głaszcząc ją czule przy tym. Nie myliłem się co do tego, że takie rozwiązanie się jej spodoba – przymrużone powieki podczas gdy wycierałem palce o jej uda chyba jednoznacznie to potwierdzały. „Niedziela o 10 rano na skrzyżowaniu szlaków rowerowych. Tak jak wstępnie się umawialiśmy” – przerwałem brutalnie nastrojową atmosferę, deklamując polecenie co do dalszych losów naszej znajomości. „Będę z pewnością! Możesz ze mną zrobić co tylko zechcesz!” – odpowiedziała rozpalona wizją niedzielnego przedpołudnia. „Muszę uciekać, bo się spóźnię” – dodała rzucając mi się na szyję i czule całując. Następnie szybko wysiadła i biegnąc wręcz udała się do swojego auta oglądając się za siebie kilkukrotnie. Na jej twarzy promieniał szczery uśmiech. Najwyraźniej to był dobry początek znajomości, pomyślałem wycierając palce w chusteczkę.
(czytaj dalej: "Rowerowa przygoda")
Comentários