top of page

Rowerowa przygoda

  • Zdjęcie autora: Admin
    Admin
  • 3 cze 2018
  • 12 minut(y) czytania

Zbliżałem się do skrzyżowania rowerowych szlaków w środku lasu odległego ode mnie o kilka kilometrów. Pogoda była fantastyczna na rowerową przejażdżkę – 25 stopni, bezwietrznie i dość rześko. Nie znoszę jazdy na rowerze w upał albo gdy jest duszno. Uwielbiam jeździć po lesie, bo ma on specyficzny klimat. Ponadto przyjemne jest to poczucie bliskości natury gdy delikatny powiew wiatru wprawia w ruch wszystkie listki i gałązki, a w akompaniamencie do tego przyjemnego szumu słychać ptasi śpiew. No i ten zapach – zapach żywicy i leśnego runa. To wszystko razem wprawia w nadzwyczaj pogodny nastrój, relaksuje. Rozkoszując się jazdą wszedłem w ostatni zakręt przed umówionym na spotkanie miejscem. Moje myśli odeszły od kontemplacji ptasiego śpiewu oraz szumu lasu i skupiły się teraz planowanym spotkaniu. Mój umysł instynktownie wręcz, wyćwiczony praktyką wielu innych spotkań z kobietami, zaczął analizować czy wszystko idzie zgodnie z planem, jakie są alternatywy jeśli coś pójdzie inaczej niż w wersji planowanej jako ta podstawowa, idealna. Od dawna nie powodowało to już u mnie zdenerwowania czy obaw że coś pójdzie nie tak. Stało się to już rodzajem rutyny, w ramach pragmatycznego podejścia do kwestii organizacyjnych moich spotkań. Oczywiście zawsze coś może pójść nie tak, coś mogę przeoczyć – stąd jakiś przyjemny dreszczyk emocji nadal zawsze mi towarzyszy, ale nie jest to paraliżujący strach graniczący z paniką, gdzie kluczową myślą jest „a co jak się to nie uda?”. Nie, moje myśli są już od dawna grzecznie uporządkowane. Emocje i adrenalina związane z moimi spotkania mogę teraz kanałować w czerpanie przyjemności, w rozkoszowanie się pewnością, która jest też bardzo ważna dla kobiety z jaką się spotykam – w końcu ktoś musi panować nad sytuacją, musi okazać spokój, pewność siebie – tym kimś muszę być ja, tego ona ode mnie oczekuje, podczas gdy sama poddaje się rozkoszy płynącej czasami właśnie z paniki i niepewności, strachu i tremy, chaosu myśli które doprowadzają ją do punktu, w którym nie pozostaje już nic innego jak szukać ukojenia w bezwarunkowym zaufaniu mi jako jedynej możliwości, jako punktowi zaczepienia dla wszystkiego co ma miejsce na spotkaniu ze mną… Siedziała na leśnej ławeczce przy skrzyżowaniu czekając na mnie. Jeśli bym się jej tam nie spodziewał to z pewnością trudno byłoby mi ja poznać. Była w t-shircie, legginsach, rowerowym kasku i sportowych okularach przeciwsłonecznych, ale wiedząc że to powinna być ona, bez większego trudu udało mi się to potwierdzić. Była zdenerwowana, wystraszona. Pomimo tego, że przez okulary nie widać było jej oczu to i tak bez trudu spostrzegłem na jej twarzy niepokój i niepewność. Zatrzymałem się, zsiadłem z roweru i postawiłem go obok jej roweru. Zrobiłem to w milczeniu zachowując się tak jakbym jej nie znał, albo raczej jakbym ignorował jej obecność. Dopiero jak upewniłem się, że mój rower stoi stabilnie podparty stopką, odwróciłem się do niej i powoli podszedłem. Obserwowała mnie jak parkowałem rower, ale gdy skierowałem się w jej kierunku, odwróciła nerwowo głowę opuszczając ją lekko w dół, tak że patrzyła gdzieś przed siebie na drogę. Nic nie mówiąc, podłożyłem dłoń pod jej podbródek i uniosłem lekko w górę. „Wstań!” – poleciłem stanowczym, trochę oschłym głosem, ale nie był to jakiś krzykliwy rozkaz. Posłusznie, powoli wstała, a moja dłoń asystowała jej w tej czynności będąc cały czas pod jej podbródkiem. Gdy już stała tuż przy mnie, przesunąłem dłoń delikatnie po jej szyi by w końcu złapać ją za kark i wówczas przyciągnąłem ją całą do siebie tak, że jej usta dotknęły moich ust. Zacząłem ją intensywnie całować – nie tak delikatnie i namiętnie, ale od razu, tak intensywnie, bezpardonowo, tak jak całuje facet kobietę która po prostu należy do niego… Niewątpliwie był to dla niej rodzaj powitania, którego się nie spodziewała, ale jednocześnie taki, który jej się podobał. Świadczył o tym jej znacząco przyśpieszony i nieregularny oddech, który z pewnością nie był wynikiem wcześniejszego wysiłku fizycznego – ktoś kto przez dłuższą chwilę siedzi sobie grzecznie na ławeczce nie oddycha raczej w taki sposób… Gdy moje usta rozkoszowały się jej ustami, a mój język jednoznacznie, w sposób niewerbalny komunikował jej moją dominującą pozycję w tym powitaniu, moja druga dłoń wylądowała na jej pupie, dając jej symbolicznego, lekkiego klapsa a następnie czule pieszcząc jej pośladki, przyciągając jednocześnie całe jej ciało do mnie. Tak szybko jak moje dłonie sprawiły że cała przylgnęła do mnie, tak też nagle odsunąłem je od niej pozwalając by nasze ciała odsunęły się od siebie. To samo tyczyło się naszych ust, które nagle się rozdzieliły, pozostawiając niewątpliwy niedosyt. „Mam wielką ochotę cię teraz ostro zerżnąć…” – powiedziałem rozmarzonym wręcz głosem, ale tonem nie pozostawiającym wątpliwości, że to nie prośba, ale stwierdzenie od którego nie ma odwrotu „Tutaj?” – zapytała z przerażeniem w głosie i jednocześnie rozglądając się we wszystkich kierunkach leśnych dróg krzyżujących się nieopodal. Niemal natychmiast jak tylko zadała to swoje pytanie, obok nas całkiem szybko przejechał jakiś facet. Odprowadziłem go wzrokiem, po czym spokojnie, z lekkim uśmiechem odpowiedziałem – „Nie, nie mam zamiaru cię zerżnąć na środku tego skrzyżowania. W każdej chwili może się tu pojawić jakaś rodzinna wycieczka rowerowa, a to by nie było właściwe by narażać ich na takie atrakcje. Wsiadaj na rower i jedź za mną!” Podszedłem do swojego roweru i już miałem na niego wsiadać gdy przypomniałem sobie o jednej rzeczy… Odwróciłem się ponownie do niej i wykorzystując jej oszołomienie tą nagła zmianą w moich planach, bezczelnie wsunąłem obie dłonie pod jej bluzkę obmacując jej piersi. „Muszę mieć pewność, że grzecznie pojedziesz za mną i nie zmienisz przypadkiem zdania” – mówiąc to przesunąłem obie dłonie z jej piersi na plecy i rozpiąłem stanik. Następnie wyciągnąłem jedno ramiączko stanika przez rękaw bluzki i przełożyłem jej rękę. To samo zrobiłem z drugim. Stała ciągle oszołomiona i w najmniejszym stopniu nie protestowała. Dopiero jak wyciągnąłem jej stanik spod bluzki, odruchowo złapała się dłońmi za piersi i zdobyła się na powiedzenie – „Ale … ?” „Oddam ci go później” – odpowiedziałem, nie pozwalając jej na dokończenie ewentualnego pytania. Odwróciłem się i jakby nigdy nic schowałem stanik do torby na bagażniku mojego roweru po czym wsiadłem i przymierzałem się by ruszyć. „Wsiadaj! Jedziemy!” – poleciłem i ruszyłem nie oglądając się za siebie.

(foto: Simon Steinberger, licencja CC0)

Dogoniła mnie kilkadziesiąt metrów dalej i posłusznie jechała tuż za mną. Starałem się nie zwracać na nią uwagi sprawiając przez to, że w jej głowie zaczęły już całkiem nieźle panoszyć się dość intensywne emocje… W końcu jechała posłusznie za w sumie nieznajomym facetem, który w środku lasu zdjął z niej stanik a za chwile będzie ją seksualnie wykorzystywał. Czyż nie jest to powód by wyobraźnia zaczęła podsuwać coraz to bardziej pikantne obrazy? ;) Po przejechaniu kilkuset metrów zwolniłem wypatrując bocznej ścieżki prowadzącej w głąb lasu, z dala od uczęszczanego szlaku rowerowego. Udało mi się ją odnaleźć bez większego problemu. Skręciłem w nią. Ewa posłusznie, bez żadnego szemrania jechała za mną. Jazda po tej ścieżce nie była najłatwiejsza – w końcu to ścieżka a nie droga. Wjechaliśmy w głąb lasku jakieś kilkadziesiąt metrów. Dość gęste drzewa oraz krzewy skutecznie oddzielały nas od szlaku rowerowego. Dodatkowo teren był w tym miejscu pofalowany – z jednej strony był swoistego rodzaju nasyp porośnięty krzewami, a zaraz obok wgłębienie. Zatrzymaliśmy się. Postawiłem swój rower przy jednym z drzew. Spojrzałem na Ewę - zeszła z roweru ale mając świadomość tego co prawdopodobnie się zaraz stanie i że to stanie się właśnie tutaj, stała obok roweru trzymając kurczowo kierownicę. Podejrzewam, że jakby miała na kierownicy zamontowany dzwonek to ten dzwoniłby teraz od drżenia jej ciała… Podszedłem do niej i położyłem dłonie na jej dłoniach – „Daj, zaparkuję go” – powiedziałem, zabierając jej rower i stawiając tuż przy moim, upewniając się przy tym na ile stabilnie stoi. Zdjąłem kask i okulary odkładając je na mój rower a następnie odwróciłem się w jej stronę. Stała ciągle w tym samym miejscu nieruchomo, sparaliżowana. Nic nie mówiąc, podszedłem do niej i zacząłem odpinać pasek od jej kasku. Spokojnie zdjąłem go z niej niczym ze sklepowego manekina. Zdjąłem też jej okulary i wrzuciłem do kasku, który zawiesiłem na pasku na kierownicy jej roweru. Teraz odwróciłem się do nie i spojrzałem prosto w oczy. Było w nich wszystko: przerażenie i pożądanie, strach i ufność, niepewność tego co się stanie i jednocześnie gotowość na to… Patrząc jej cały czas prosto w oczy złapałem ją obiema rękoma za biodra a gdy tylko palce moich dłoni wyczuły brzeg jej koszulki złapałem za niego i powoli zacząłem podnosić ją w górę. Ewa stała cały czas nieruchomo, nie protestując nawet przez ułamek sekundy. Nie drgnęła nawet jak podnosząca się do góry bluzka odsłoniła jej nagie piersi. Oparłem się pokusie spojrzenia na jej piersi pozostając w bezpośrednim kontakcie wzrokowym. Nie dotknąłem też ich, choć pokusa była wielka. „Podnieś ręce” – poleciłem spokojnie. Ewa posłusznie uniosła ręce w górę a ja kontynuowałem zdejmowanie z niej koszulki. Dopiero teraz, gdy koszulka zasłoniła jej całą głowę, mogłem przyjrzeć się na spokojnie jej pięknemu biustowi. Sterczące sutki zapraszały do bliższego kontaktu, ale nie wszystko od razu… Zdjąłem z niej koszulkę u rzuciłem na rower. Ewa była topless naprzeciwko mnie. Jej oszołomienie całą tą sytuacją było tak wielkie, że nie zdobyła się nawet na odruchową wydawać by się mogło reakcję, tj. zasłonięcie rękoma piersi. Uznałem, że powinienem tą sytuację wykorzystać do końca. Ciągle patrząc w jej oczy, ponownie umieściłem dłonie na jej biodrach. Tym razem moje palce złapały za brzeg leginsów. Ale nie tylko – złapałem także za brzeg jej majtek. Przez to, że patrzyłem jej cały czas w oczy można by przypuszczać, że hipnotyzowałem ją w ten sposób. A może faktycznie tak było? Nie wnikając w to czy to był przejaw hipnozy czy też nie, złapałem mocno za namacany wcześniej brzeg legginsów oraz majtek i względnie szybkim ruchem zsunąłem je w dół kucając jednocześnie. Majtki zatrzymały się na kostkach. W zdjęciu ich przeszkadzał fakt, że miała na sobie buty. Cholera – nie pomyślałem o tym! Nic nie szkodzi - mając w ten sposób spętane kostki będzie unieruchomiona, co może mieć także swoje dobre strony – pomyślałem, przyglądając się dokładnie wygolonej, dziewczęcej wręcz cipce jaka znajdowała się tuż przed moimi oczyma. Wtem Ewa nieoczekiwanie wyrwała się z letargu w jakim była do tej pory i szybko zasłoniła cipkę rękoma. „Nie pozwoliłem ci przeszkadzać mi w oglądaniu twojej cipki!” – zestrofowałem ją i jednocześnie odsunąłem jej dłonie by ponownie móc patrzeć na jej krocze. Wstałem i traktując ją niemalże jak towar oglądany w sklepie przed zakupem, gapiłem się na jej piersi, które tym razem zacząłem również wulgarnie obmacywać, przy czym starałem się nie dotykać sterczących sutek – wiedziałem, że są spragnione takiego dotyku, ale podobno długo oczekiwana przyjemność smakuje lepiej… ;) Pocałowałem ją w usta. To był pocałunek, który z jednej strony był namiętny i delikatny ale miał w sobie coś w wulgarności, coś co miało jej dać do zrozumienia, że właśnie zacząłem się nią bawić, że jest teraz moją zabawką, że będą ją teraz perwersyjnie wykorzystywał. Podczas gdy moje usta były zajęte jej ustami przekazując jej powyższą, perwersyjną wiadomość, moje dłonie ciągłe rozkoszowały się jej piersiami. Mój dotyk był na przemian delikatny i intensywny, by w pewnym momencie pomiędzy moje kciuki a palce wskazujące obu dłoni trafiły jej sterczące sutki, które zacząłem ściskać i masować. Robiąc to przerwałem pocałunek i przyglądałem się teraz jej twarzy, na której malowała się rozkosz, lekko rozchylone usta, jeszcze chwilę temu całowane przez moje usta, wyglądały niesamowicie ekscytująco, zwłaszcza jeśli dodać do tego przymrużone, praktycznie zamknięte oczy, które jak sobie wyobrażałem, musiały być półprzytomne co doskonale komponowałoby się z zaczynającą się wić z rozkoszy kobietą. Kobietą, która stała przede mną cała naga, ze spętanymi kostkami, trzymana przeze mnie za sutki. Dobrze wiedziałem, że lada moment ta sytuacja robi się niebezpieczna – Ewa po prostu w każdej chwili może stracić równowagę i się przewrócić. Przerwałem pieszczoty jej piersi i złapałem ją za biodra. Lekko się uspokoiła, że wyczuwałem jak jej biodra chcą się delikatnie kołysać w rytm jakiejś niesłyszalnej, ale z pewnością szalenie przyjemniej melodii. Obszedłem ją i stanąłem za nią cały czas mając dłonie na jej biodrach. „Pochyl się do przodu” – poinstruowałem Ewę. W tym momencie jej subtelnie kołyszące się cało zamarło w bezruchu. Wiedziałem, że tego rodzaju reakcji powinienem się spodziewać – w końcu było oczywiste co mam zamiar dalej zrobić. Wiedziała to doskonale. Czy była już na to przygotowana? A może spodziewała się dalszej namiętnej gry wstępnej? Możliwe. Wg mnie to by było zbyt przewidywalne, zbyt banalne, a przecież w całym tym spotkaniu chodziło o namiętność, ale perwersyjną… Zabrałem moje dłonie z jej bioder i zsunąłem spodenki rowerowe do kolan. Mój penis pod wpływem dotychczasowych pieszczot zdążył już się rozochocić i prężył się w gotowości. „Nie lubię powtarzać…” – powiedziałem stanowczym, ale spokojnym tonem. Ewa z ociąganiem, powoli pochyliła się nieznacznie do przodu. Złapałem ją jedną ręką za biodro a drugą zmusiłem aby pochyliła się trochę bardziej, po czym obiema dłońmi złapałem ją za pośladki rozchylając je. Jej cipka lśniła od śluzu który ją pokrywał. Bez wątpienia była gotowa na mój kolejny krok. Wbiłem w nią penisa szybkim ruchem. Wszedł dość gładko z powodu sporej ilości śluzu w spragnionej kutasa cipki. Wrażenia były przy tym wspaniałe, bo cipka była cudownie ciasna, szczelnie zaciskając się na penisie. Gdy wbijałem się w nią, jęknęła rozkosznie. Z całą pewnością nie był to jęk spowodowany bólem. Tym bardziej, że gdy chwilę po tym powoli wyjąłem penisa by go natychmiast mocno wbić i powtórzyłem to jeszcze kilka razy, Ewa zaczęła delikatnie pojękiwać starając się przy tym intensywnie łapać oddech, a gdy ponownie się zatrzymałem, z jej ust wyrwało się ciche – „Cudownie! Rżnij mnie proszę jeszcze…” No ale kto powiedział, że mają być tu spełniane wszystkie zachcianki? :) Zamiast kontynuować, wyjąłem z niej penisa, następnie złapałem za włosy i zmusiłem aby się odwróciła do mnie i uklękła. „Całowałaś się już z nieznajomym, miałaś jego kutasa w cipce, to teraz skosztuj jak ten kutas smakuje!” – wyjaśniłem jej w wulgarny sposób co ma dalej robić. Posłusznie objęła ustami mojego penisa i zaczęła mnie czule pieścić. Całowała mnie i ssała, a jej zwinny języczek sprawiał mi wiele rozkoszy. Pozwoliłem jej na to jeszcze przez chwilę, ale uznałem że jak tak dalej pójdzie to zabawa skończy się nie zupełnie tak jak planowałem… Przerwałem jej więc po chwili to pieszczenie mnie, w które się mocno zaangażowała robiąc zapamiętale i starannie – „Wstań” – poleciłem, pomagając jej jednocześnie wstać. Patrzyła teraz na mnie swoimi rozpalonymi oczyma, które krzyczały wręcz by ją teraz ostro zerżnąć bo jest na to całkowicie gotowa. Zdjąłem z siebie koszulkę i rozłożyłem ją na trawie tuż obok nas. Następnie mocno złapałem Ewę i położyłem ją na plecach na mojej koszulce. Poddała się mi posłusznie, także wówczas gdy uniosłem jej nogi przyciągając je do jej brzucha i jednocześnie przesuwając leginsy i majtki z kostek na wysokość kolan. Następnie nachyliłem się cały nad nią i ponownie wbiłem penisa w jej wyeksponowaną cipkę. Zacząłem ją w tej pozycji posuwać. Mój penis wchodzi w nią bardzo głęboko, a ja celowo starałem się aby za każdym razem znikał w jej cipce w całości. Pieprzyliśmy się tak przez chwilę. Moje ruchy robiły się coraz szybsze co jednocześnie powodowało coraz szybsze pojękiwania Ewy, tłumione każdorazowo przez mocne zderzenia naszych bioder. Wiedziałem, że jest to ostatnia prosta i nie ma sensu tego przedłużać. Czułem jak za chwilę eksploduję. Ewa również była bardzo podniecona i lada moment mogła mieć orgazm, o ile już go nie miała i nie rozkoszowała się nim. Przyjemny skurcz spowodował, że z mojego penisa wystrzelił do wnętrza Ewy strumień ciepłej spermy. Dla mnie był to finał przyjemności, którą jeszcze przez chwilę kontynuowałem nie przestając jej posuwać. W momencie wytrysku, Ewa wyrzuciła z siebie głośnie „och!” wyginając przy tym kusząco całe ciało, co niewątpliwie spotęgowało przyjemność płynącą z tej chwili dla mnie, tym bardziej że z mojego punktu widzenia był to przejaw jej satysfakcji całym tym zdarzeniem… Nie wyjmując penisa z jej cipki, nachyliłem się nad nią wciskając się z trudem miedzy jej nogi, które mocnej do nie docisnąłem. Ona uniosła głowę i podciągnęła się nieznacznie na łokciach tak aby nasze usta spotkały się w krótkim, ale wiele mówiącym pocałunku – nie było potrzeby werbalizować słowa „dziękuję” Powoli wyszedłem z niej klękając tuż za nią. W jej cipce było pełno mojej spermy. Ciekaw byłem czy Ewa nadal będzie perwersyjnie posłuszna po tym jak doświadczyła kojącego spełnienia. „Zawieziesz moją spermę do domu” – powiedziałem powoli, spokojnym głosem, zsuwając przy tym będące dotychczas na wysokości jej kolan majtki i nasuwając je na jej biodra. Następnie ubrałem jej w ten sam sposób legginsy, dbając aby jej biodra były cały czas uniesione w górę. Ewa nic nie mówiła. Jej twarz nie zdradzała oznak sprzeciwu. Po prostu posłusznie poddawała się temu co z nią robię i czego od niej wymagam. Możliwe też, że zmęczona intensywnymi doznaniami jakich właśnie doświadczyła nie miała siły na jakąkolwiek polemikę. „Trzymaj nogi w górę, nie przechylaj” – poleciłem, wstając. Podszedłem po jej rower i przyprowadziłem go tuż obok niej nakierowując go do jazdy powrotnej. „Zaciśnij mocno cipkę, wstań i usiądź na siodełku” – padło kolejne polecenie. Wyciągnąłem do niej dłoń aby mogła się mnie złapać i wstać. Skorzystała z tej pomocy i po chwili siedziała na siodełku, które prawdopodobnie zaczęło robić się wilgotne, bo zawartość jej cipki musiała przemoczyć tak majtki jak i legginsy w kroku. Nie było wprawdzie nic widać, ale moja wyobraźnia taki stan rzeczy właśnie mi podpowiadała. Ubrałem jej stanik, następnie koszulkę a na koniec okulary i kask. Posłusznie poddała się tej procedurze. Na koniec pocałowałem ją czule w usta. Tym razem nie było to już tylko bierne poddanie się pocałunkowi – objęła mnie całego rękoma i wpiła się w moje usta z zapałem. „Dziękuję ci za to spotkanie. Tego właśnie pragnęłam. Nie wiem czy będę chciała ponownie się spotkać czy też zostanę ponownie grzeczną żoneczką. Z pewnością nie będę nigdy żałować że dałam ci się zerżnąć.” – powiedziała na koniec, głośnym szeptem, co wskazywało jednoznacznie, że jej świadomość w pełni już kontrolowała sytuację obawiając się czy ktoś nie usłyszy „Dla mnie również było to niezapomniane przeżycie” – odparłem, po czym dodałem z uśmiechem spoglądając w kierunku siodełka – „Mam nadzieję, że sperma nie wycieknie w całości i legginsy nie będą za bardzo mokre jak wrócisz do domu…” „Będę się starać by dowieść do domu choć trochę, ale nie martw się bo na szczęście męża teraz nie będzie więc nie będę musiała się tłumaczyć.” – odparła z rozbrajającym uśmiechem, potwierdzając przy tym, że mój pomysł przypadł jej do gustu. „Miłej niedzieli ci życzę!” – powiedziałem na koniec „Tobie również! Pa!” – odparła i dodała – „Mam nadzieję, że nie zabłądzę i trafię do domu bez problemów…” „Jakby co daj znać, ale jestem pewien że sobie poradzisz. Zmykaj! Ja się ubiorę i za chwilę też pojadę” – powiedziałem patrząc jak znika za pierwszymi drzewami.

 
 
 

Comments


© 2023 by Perwersyjny Nieznajomy.

Proudly created with Wix.com 

bottom of page